sobota, 22 sierpnia 2015

Co się działo?

Nie wiem, który to juz post z kolei, w którym przepraszam za moja nieobecność.. Bardzo często starałam się pisać posta, jednak nigdy nie byłam w stanie go skończyć, dopracować, zrobić psu masę aktualnych zdjęć. Tym razem musi mi się udać.

Co więc działo się u nas przez całe wakacje? Dzisiaj jest już 22 sierpnia, do tej pory mieliśmy ciągłe upały ( prócz drugiej połowy lipca ). Na początku wakacji byłam za granicą, niestety bez psa.
W tym roku Nando stał się bardzo delikatny na upały, na początku sierpnia dosłownie się gotował. Musiałam chodzić z nim co kilka godzin do wody, gdzie z kolei musiałam polewać go, szorować, tak aby poczuł trochę chłodu wody. Nie miał nawet sił sam biegać po wodzie, jak to ma w zwyczaju. Nasze spacery odbywały się wieczorem, nie byłam nawet w stanie zaliczyć z nim całodniowych wypadów w Tatry. Może jesienią nadrobimy spacerowe zaległości. Jak można się domyślić, w skutek upałów, perfidnie wyparował też mózg Nanda, przez co wznowiłam spacery na lince.( chwaliłam się, że przez kilka tygodni linka w lesie i na polach nie była potrzebna? <3 ). Skutkiem uwięzienia psa na 10metrowym sznurze było zerwanie jej ( jak? do dziś nie wiem [ nie poczułam nawet szarpnięcia ] ) i pląsy wokół mnie z oderwanym, 7metrowym kawałkiem linki. Na szczęście szybko się z tym uporałam, udając, że nic się nie stało.
Dzisiaj jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami.. grubej, 15metrowej liny, której pozwijanej nie zmieszczę w dłoni.. tak, musimy kupić kolejną, bo z tą nie mogę się 'zaprzyjaźnić' :v .



Prócz prób ucieczek w lesie, nie odwalił nic, co mogłoby mnie zaniepokoić, zdenerwować ( na szczęście! ). Spotkaliśmy kilka nowych psów, z żadnym z nich nie doszło do 'kolizji', Nando jest psem kontaktowym i lekko dominującym ( co się stało, że z psa zdecydowanie dominującego zmienił się w dość uległego (?) ). Mam nadzieję, że nie zapeszyłam, tak się przechwalając. :D

Miałam nadzieję, że wakacje będą mijały powoli, jednak nim się obejrzałam jest już tylko tydzień do rozpoczęcia roku szkolnego. W ciągu 1,5 miesiąca szlifowałam z nim co nieco, coś dłubiemy wieczorami nad chodzeniem na kontakcie, nasze przywołanie też się znacznie poprawiło, wydaje mi się, że może chodzić bez liny, mimo wszystko wciąż trochę mu nie ufam. Skupiony na mnie i moich poleceniach w rozproszeniach ( dzieci, motory, samochody, quady, rowery itd ), co daje mi 100% satysfakcji. Nauczony bezwzględnej wymiany zabawek ( sam od siebie w 99% przypadków wymieniał się bez problemu, nigdy nie musiałam z nim tego przerabiać, jednak ten 1% dopełnił wszystkiego i teraz jest IDEALNIE ), aportu, wskakiwania na przedmioty i obejmowania łapami drzew.

Od września nasze życie ulegnie zmianie, idę do nowej szkoły ( godzina na dojazd w jedna stronę ), będę wychodzić po 6 rano i wracać ok.17, jednak to jeszcze nieoficjalne. Mimo wszystko wiem, że nasze spacery choć aktywne, będą późnym wieczorem i nieco krótsze. Postaram się pogodzić robienie zdjęć, naukę, czas spędzony z psem, pisanie na blogu. Jak dobrze, że istnieją weekendy!

W przyszłym tygodniu prawdopodobnie razem z Nandem idziemy na sesję, więc zobaczycie co nieco z naszej wspólnej pracy, bo samej ciężko mi robić zdjęcia+ pilnować, by pies robił to co chcę ( przytulanie drzew i inne odpadają, gdy sama jestem fotografem ). Planuję również recenzję zabawki :) Do  następnego posta!