niedziela, 1 listopada 2015

Cieszymy oczy!

Jesień w pełni, piękne kolory wokół nas. Codziennie zatracam się w podziwianiu naszych gór, różnokolorowych. Razem z Nandem popołudniami przesiadujemy w naszym ukochanym miejscu, z którego podziwiamy piękne widoki. Jesteśmy szczęściarzami, mieszkając tu, gdzie mieszkamy i chodź wiem, że czeka nas przeprowadzka, cieszę się póki mogę, bo w końcu jeszcze kawałek czasu, zanim obydwoje stąd wyjedziemy. Jak tu być obojętnym na takie widoki!






Nando ostatnio zgubił mózg pod względem przywołania. Rozkładam ręce, dosłownie. Spotkałam się z treserem przypadkiem na ulicy i umówiliśmy się na wiosnę. Od wiosny dłubiemy obydwoje w przywołaniu, żeby zrobić raz a porządnie i na zawsze! Zaraz po skończeniu przywołania, planujemy szlifować wszystko, żeby zdać ( mamy nadzieję ) pod koniec przyszłego roku egzamin PT a potem rekreacyjnie robić IPO i być może jak będzie perfecto, pójdziemy na zawody? Po okiem takiego szkoleniowca na pewno nie zginiemy i zajdziemy w krótkim czasie daaleko. Z perspektywy czasu widzę jak duży błąd popełniłam, że zrezygnowałam ze szkolenia, kiedy Nan nie miał nawet roku. Miałam wrócić do tresury z Krzyśkiem za kilka miesięcy, a zeszło nam.. 2 lata ( !!! ). Na szczęście ( albo nie ) jedyną rzecz jaką zawaliłam jest przywołanie w lesie ( jak to jest, że ulicą chodzi IDEALNIE, LUZEM, odwołując się od WSZYSTKIEGO?! ). Cieszy mnie, że jeszcze kilka miesięcy i wyrzucimy linkę do kosza ( albo zostawimy dla papi ;) ).

Z czasem dla psa jest jak było- spędzam z nim maximum czasu z tego minimum w ciągu tygodnia ( :( ). W weekendy za to nadrabiamy chodząc po wysoookich górach, gdzie męczy się pies a ja relaksuję i nabieram sił na cały tydzień tyrania w szkole i po niej. Damy radę, bo potem będzie już tylko lepiej. Byle Nowego Roku, potem coraz dłużej będzie jasno, co znaacznie ułatwi nam życie.

Nie miałam czasu nawet zrobić jesiennych sesji zdjęciowych, nad czy straszliwie ubolewam. Z psem idę jak najszybciej i jak najdalej, nie mam czasu na bawienie się z aparatem. Tylko dzisiaj zrobiliśmy pierwszą, typowo jesienną! 


Wczoraj byliśmy na długiej całodniowej wycieczce, która skończyła się ogniskiem. Nando spisywał się pięknie, poza próbą ucieczki za zwierzyną. Nie chciał kraść jedzenia, dużo spał i nawet nie próbował odejść od nas. Bardzo lubi moją dalszą rodzinę, ogółem- wszystkich. Nie ma problemu z tolerancją ludzi, cudownie się dogaduje z tymi, którzy się psów boją i nie bardzo potrafią się przy nich zachowywać. Nie daje się prowokować. Psów niestety nie spotkaliśmy, ale i tak nie zrobiłyby na nim większego wrażenia. 

Aktualnie czekamy z niecierpliwością na Święta, bo jedziemy na dwa tygodnie do Austrii ( z psem!! ), w Alpy, więc nie mogę się doczekać! 

Do następnego posta! :)