czwartek, 12 maja 2016

Słowackie góry

Udało mi się z psem dostać na Słowację ( coo tam, że to tylko 5 km od nas :D ) przy dobrej ( w miarę ) pogodzie. Decyzja była dość spontaniczna i jak zawsze nieogarnięta ja, zapomniałam połowy ważnych rzeczy. Po drodze w określone miejsca zgubiłam plecak ( JAK?! ). Oczywiście po kilkunastu minutach się zorientowałam. Nando był zbulwersowany całą sytuacją, nie miał zamiaru wracać po moją zgubę, a w dodatku myślał, że już idziemy do domu.
Byłam pewna, że tereny będą oblegane przez turystów, jednak ludzie chyba nie wiedzą jak czarujące miejsce znajduje się za lasem i jadę kilkadziesiąt km dalej- w słowacką stronę Tatr. My skorzystaliśmy na tym, Nando oczywiście luzem biegał gdzie chciał i nie w głowie mu były ucieczki. Ja dzięki temu zresetowałam się, podładowałam baterie przed ciężkim tygodniem. Dzięki Bogu, że już niedługo wakacje- gdyby ich nie było, chyba bym oszalała. Pogoda była udana, dopiero potem zachmurzyło się konkretnie i nie było ani trochę przyjemnie, wręcz było przerażająco zimno i wietrznie. Tuliłam się do Nanda kiedy odpoczywaliśmy i w jego bujnej sierści ogrzewałam się skutecznie :)
Nando był bardzo zadowolony z wyjazdu na Słowację, chociaż na początku był niepewny nowego miejsca. Obserwował otoczenie uważnie, zatrzymywał się, spoglądał za siebie. Standardowo gonił motyle, ale na moje ' papa' przerywał pogoń i wracał mnie pilnować, żebym przypadkiem mu do domu nie zwiała :D
Byłam w tamtym miejscu pierwszy raz i nie wiedziałam, gdzie iść, kusiły mnie nasze Polskie strony, ale powrót do domu przez góry zająłby nam kilka godzin a nie byliśmy na to przygotowani m.in. przez pogodę, która potem niestety się zepsuła.




Bardzo dużo z psem ćwiczyłam, szczególnie zostawanie, zmiany pozycji z odległości, przywołanie, wysyłanie naprzód, sztuczki. Psu mózg zaczął w końcu parować a moje ręce porysowane przez Nandowe kły odbierające nagrody w postacie ( oczywiście ) parówek błagały o koniec męczarni.
Później skupiliśmy się tylko na relaksie, ja robiłam zdjęcia widoków ( niżej ) i starałam się ująć psa, jednak nie było to łatwe przez jego motor w dupce i potrzebę wybiegania się na wieelkim, otwartym terenie. Mam kilka zdjęć Nanda, z bliska, więcej z daleka, wszystkie zobaczycie niżej, baardzo mi się podobają, zakochałam się w tamtym miejscu i od soboty jest to moje miejsce NAJ! Mam zamiar wracać tam jak często się da, choć Słowacja z tej strony jest bardzo podobna do Polski, ma w sobie to coś i czułam się tam bardzo zresetowana, jakbym była daleeeko od domu, na urlopie z futrzakiem.
Co do urlopów ( a raczej wakacji :P ), pod koniec czerwca jadę standardowo za granicę, starałam się niesamowicie, aby wziąć psa, jednak nie wszędzie psy są mile widziane, a nawet jeśli- Nando był dyskwalifikowany przez wielkość. Praktycznie wszędzie za granicą, gdzie pytałam ( prywatne domy do wynajęcia, ogród itd ) preferowane są małe/ średnie psy :( Smuci mnie też to, że zazwyczaj bez względu na wielkość psa mogę zabrać do domu, który nie jest ogrodzony. Mimo iż ostatnio brak nam problemów z ucieczkami, nie chcę ryzykować zwianiem psa za granicą, wiemy czym może się to skończyć.
Była także opcja wzięcia psa do samolotu i lot do Hiszpanii, gdzie psy są mile widziane, a przynajmniej takie info do mnie dotarły ;) Lot do Barcelony zajmuje ponad godzinę, a wiem, że nie dałabym rady siedzieć spokojnie na pokładzie wiedząc, że Nando jest w luku bagażowym i ja nie mogę do niego zajrzeć. Także traktowanie zwierząt w samolotach pozostawia wiele do życzenia. Kolejna wada posiadania dużego psa :(

Oczywiście odeszłam do tematu, ale o Słowacji nie mam już nic więcej do napisania, było pięknie, wspaniale, zapierało dech w piersiach, co zresztą zobaczycie zaraz sami! Pozdrawiam :)






























wtorek, 3 maja 2016

Po długiej przerwie..

Miałam pisać często.. :D Jak zwykle.. Jednak kompletnie nie jest to mój brak chęci. Przez szkołę nie mam czasu na kilka godzin pisania postów + wychodzenie z psem na spacery mające na celu zrobienie ładnych zdjęć, bo to zajmuje dużo więcej czasu niż zwykły spacer z treningiem. Do tego przez pewien czas miałam nieaktywny aparat, co też miało duży wpływ na moje zabieranie się do pisania.

Mam takie marzenie.. aby od dzisiaj pisać posty regularnie, co 2-3 tygodnie, bo wiem, że na częstsze pisanie ( poza wakacjami ) nie ma co liczyć. Biol-chem zobowiązuje :D i oczywiście mając do dyspozycji wolny czas, poświęcam go psu, a nie pisanie na bloga. Co prawda mam niezliczoną ilość postów rezerwowych, jednak brakuje mi do nich zdjęć. Nadrobię to i będę wstawiać. Jest to masa recenzji, a wiem, że dużo osób mnie o nie prosiło :) Od razu odpada pisanie posta nt 'psiej szafy' , ponieważ moje uzależnienie na szczęście minęło i nie wydaję pieniędzy na bzdury, typu- 100 piłeczek na sznurku, bez sznurka, piszczących, nie piszczących, smakowych, zapachowych, twardych, miękkich, na smaczki. Dlaczego? A no dlatego, że wolę wydać 60 złotych nie na 10 piłek jednorazowych, lecz na jedną, porządną piłkę, która będzie słuzyć nam na lata. Takie też zabawki posiadam, dlatego zakupy typowo piłeczkowe robiłam ponad rok temu. Wydaje się niewyobrażalne, prawda? Mi także :) Dlatego z racji iż minęło już tyle czasu, pozwolę sobie na zakupy w najbliższym czasie :DD Kobiety.. :D Żartuję, oczywiście będą to szelki i druga, nowa piłka, bo nasza ukochana się zagubiła. JEŻELI CHCECIE, MOGĘ NAPISAĆ POSTA NT NASZYCH NAJLEPSZYCH PIŁEK, KTÓRE SŁUŻĄ NAM NA LATA! Pozwoli to może chociaż części z Was zaoszczędzić pieniędzy na kupowaniu zbędnych, marnej jakości zabawek i przeznaczeniu ich na potrzeby własne ( tzn psie xD ).  Tyle we wstępie ( miał być krótki, wyszło jak zwykle ).




Nando ma się świetnie, ja dzięki temu również. Żyjemy- jak się pewnie domyślacie :P Ogólnie przez te miesiące przerwy podjęłam dużo decyzji, jedna z nich wywraca nasze życie do góry nogami i na pewno je w jakimś sensie utrudni, chociaż miała ułatwić :P Chciałam dobrze, wyszło jak zawsze :) Miałam go kastrować w ten, majowy weekend. Przenosimy to na wakacje, ponieważ.. sama nie wiem. Muszę spiąć tyłek i w końcu to zrobić, bo jeszcze przyczołga się do nas jakieś choróbsko i będzie problem. Teraz, kiedy Nan jest mężczyzną w sile wieku ( co swoją drogą chce udowodnić na każdym kroku ) nie możemy marnować czasu i dam go pod nóż.



Stała się także rzecz dla nas.. aż nie wiem jak to opisać :) Jestem bardzo szczęśliwa, że Nando nie ucieka na spacerach. Nareszcie prócz drogi itd mogę go również spokojnie puszczać luzem w lesie, na polach. Dawniej automatycznie to włączało mu stan ' tropić i wiać ', dzisiaj włącza się tryb ' szalej, ale się pilnuj'. Naszym przywołaniem jest ' papa ', na które reaguje automatycznym zawróceniem i sprintem do mnie a następnie pilnowanie mnie dopóki nie zwolnię go. Drugą komendą jest ' ej'. Zwykłe ej, a tyle zmienia :D Jest to komenda wydawana na znak, że widzę zachowanie mogące prowadzić do potencjalnej ucieczki. Nando wtedy przerywa tropienie ( jeśli akurat tropi ),  zawraca do mnie lub staje i czeka aż nie zwolnię go. Ludzie go nie interesują, psy już prędzej, lecz nie jest to konieczna chęć pójścia i powąchania. Woli obserwować z daleka, a jeśli już spotka się nos w nos z czworonogiem, obwącha, czasem spróbuje zdominować a czasem nawet i warknie na nachalnego samca. Zaczepek nie odwzajemnia, przed atakami broni się idąc do mnie lub siadając w miejscu i unikając spotkania się wzrokiem z drugim psem. Nigdy nie reaguje na atak psa mniejszego/ suki/szczeniaka. Broni się używając zębów tylko przed dużymi samcami ociekającymi agresją ( które mamy szczęście spotykać rzadko ), ale nigdy nie przeciąga walki, czasami uciekając się nawet do ucieczki.



Przez zimę Nando przytył i bardzo mi się to nie podoba. Od jakiegoś czasu wróciliśmy do wieczornego biegania. Nandzia oczywiście zawzięcie protestuje, kiedy daję mnie zmniejszoną dawkę karmy. Chcę mu zrzucić tylko dwa-trzy kg, a więc mam nadzieję, że szybko uporamy się z tym zbędnym balastem.. :D




Wiem, że post jest dość nudny i chaotyczny, chciałam jednak pokrótce przybliżyć Wam sytuację w kt się znajdujemy, tak, aby nie było niedomówień i niejasności w kolejnych postach. Zdjęcia mam sprzed kilku tygodni, ale już w ten weekend mam zamiar jechać na Słowackie piękne strony na spacer+ fotki, oby pogoda pozwoliła, trzymajcie kciuki! Tymczasem my uciekamy na wieczorny spacer, bo w końcu trzeba korzystać z 9 dni wolnego ( dzięki maturzyści! :D )!




Ulubione.. <3