czwartek, 13 marca 2014

Postępy!

Wreszcie widać postępy w naszej pracy! Codzienne długie spacery, podczas których wałkuję przywołanie daje rezultaty. Nando jest nagradzany smaczkiem i zabawą, co jeszcze bardziej go motywuje. Póki co ćwiczymy w najłatwiejszych warunkach, czyli puste pola, pies na lince, żadnych psów, cisza, spokój, tylko my. Przychodzi za każdym razem, oczywiście nie szczędzę mu pochwał, przez co pies dosłownie rośnie w oczach z dumy, jakby chciał całemu światu powiedzieć ' to ja, ja jestem dobrym psem! ' . Jestem bardzo zadowolona, jak tak dalej pójdzie, to myślę, że ogarniemy to bardzo szybko i do perfekcji. Zastanawiam się,  czy nie zwrócić się do tresera z tym przywołaniem. Odwoływanie od psów na pewno będzie ćwiczone u niego, bo ma dużą gromadę psów i zamknięty plac, więc muszę się tam dostać. Ale wiem, że Krzysiek cały czas trzymie dla nas miejsce w szkółce i zaawsze mogę na Niego liczyć, za co bardzo, ale to bardzo mu dziękuję! :).

Nando w tak krótkim czasie trzy razy wdał się w bójkę. Pierwsza miała miejsce w sobotę ( 08.03.14r. ). Dałam mu surowe kości wieprzowe. Jadł sobie spokojnie, dopóki nie pojawił się za ścianą Dino. Podszedł i wyrwał mojemu psu kość z pyska.. Nando rzucił się na niego, przywalił do ziemi i tak kąsali się nawzajem. Tutaj przyznałam mu rację, ale tak czy siak tego ataku NIE powinno być. Podbiegłam powiedziałam ostro 'zostaw!' po kilku sekundach pies zszedł z Dina, wzięłam go za obrożę i wsadziłam do kojca, biorąc wszystkie kości. Taki sposób pomógł, bo teraz nie rzuca się na Dina, kiedy ten zjada jego parówki.
Kolejny atak miał miejsce w poniedziałek (?). Atak nie był ze strony Nanda, tylko Atosa, Gończego Polskiego, który chodził luzem po Kosarzyskach. Poszłam z Dzikiem i Dinem do lasu, a kiedy wracaliśmy na naszej drodze pojawił się Atos, który od samego początku zdawał się przekazywać innym psom negatywne emocje.. Nando stanął jak wryty i merdał ogonem, ale jak tylko 'intruz' odwrócił się do nas pyskiem nie poznałam własnego psa. Dojadał i próbował wyskoczyć na Atosa. Myślałam, że zaatakuje, ale nie zrobił tego kiedy go puściłam. To ATOS zaatakował jego. Nando tylko podszedł, obwąchał i chciał się bawić. Mój pies nie pozostał dłużny i tez gryzł, ale bardziej kładł się przed Gończym. W końcu zlałam Atosa linką, do której przypięty był mój ONek i uciekł.


Trzecia 'bójka'? Dzisiaj. Skończyłam rekordowo wcześnie lekcje, bo o 12.20! W domu byłam przed 13, po pierwszej wyszłam z nim, ciocią i Dinem na wspólny spacer. Z nami wybrał się Rex ( pies mojej kuzynki, kundel puszczony luzem z łańcucha .. ). Nie byliśmy nawet w 1/5 spaceru, kiedy Nando podszedł do Rexa i Dina, tamten rzucił się do szyi mojego, Dino rzucił się na Rexa i była taka walka trio.. Nando się odwołał ( wowowo! ), ale Dino nie dawał za wygraną.. a że był mniejszy trzeba było ratować małego terrorystę. Ciotka wpadła miedzy psy i przegoniła Rexa. 
Reszta spaceru to był luzik, Nando nękał Dina, ale małemu nerwy nie puszczały, mimo iż mój ciągle ładował całą jego główkę w swoją paszczę.. 

Również w sobotę Nando bawił się suuper z Dinem. Kundelek się czaił ( niestety zdjęć nie mam, bo kiedy tylko szłam gdzieś, psy kończył zabawę xd ), Nando biegał sobie z koziołkiem gumowym do OBI, potem zaczynali biegać w kółko i kończyli zabawę.. Po kilku minutach zaczynali od nowa i tak było chyba 137183728903712904807 razy . 



Kolejna nowinka: wybieram się na spacer z Oliwią i Lolą. Poznałyśmy się przez neta na FB, mieszka 30 km ode mnie, więc.. ^^ spacerek w planach musi być. 
Ale co, jak, kiedy, gdzie- już niedługo. 

Nasze ćwiczenia też są na świetnej drodze, właśnie mam ochotkę na trening. Dlatego kończę to pisanie. 
Pełne skupienie (wowo!) 


Jeśli nie chcecie usunięcia bloga proszę o conajmniej 5 komentarzy. Mniej= blog usunięty. Chcę mieć pewność, że ktokolwiek czyta to coś. 





poniedziałek, 3 marca 2014

Pierwsze urodziny futra !

Tak szybko czas mija.. Wydawałoby się, że to zaledwie wczoraj moje życie przewróciło się do góry nogami. Dzisiaj Nando ma swoje pierwsze urodziny! Już nie jest szczeniakiem.. ( Nie )stety. W dzień przed urodzinami ( wczoraj ), było wolne więc 'przeniosłam' jego urodziny na niedzielę, bo mogłam iść na ten urodzinowy spacer, podczas którego całą drogę prowadziłam durny monolog- opowiadając nasze wspólne, najśmieszniejsze historie. Widziałam też, że Nando patrzył na mnie jak na idiotkę, kiedy śmiałam się do łez, sama do siebie.
Pochwalę się, że kupiłam psu szelki, a dokładniej szelki Julius- K9 czarne. Po prostu wspaniałe. Cudnie leżą na psie. Nando czuje się w nich komfortowo, szelki go nie krępują. Wszystkim polecam te szelki, a zdjęcia psa w szelkach dam już niebawem, ponieważ wczorajsza sesja jakoś mi się usunęła.. Dlatego właśnie post nie pojawił się wczoraj- bo nie miałam zdjęć.

Byłam wczoraj z psem na dłuugim obiecanym mu spacerku. Daleeeko za lasem. Wyszłam o 12, wróciłam kilka godzin później. W tym czasie Nando kilka razy zjadł pszczołę co wzbudzało moje krzyki i ładowałam  mu ręce do gardła ( psu to się chyba podobało, bo po zjedzeniu owada patrzył na mnie i zachecająco podskakiwał w miejscu ) xd. Zdjęć było bardzo wiele, jedno z nich było wyjątkowe, nadal zrobię wszystko, żeby je odzyskać. Podczas spaceru spotkaliśmy na polnej ścieżce rozwalonego, śpiącego psa, który leżąc brzuchem do góry wyciągł wszystkie swoje zgrabne łapy, mrucząc coś pod nosem. Nanda zamurowało, ja kładłam się ze śmiechu widząc tego kundelka, a on smacznie pochrapywał. Słońce miło pieściło mu brzuszek, więc nie dziwię mu się, że tam się rozklekotał. Po chwili wstał i jak burza uciekł przed nami.. Sama nie wiem czemu. Pewno się wystarszył mojego psa, który siedział i mu się przyglądał. Zaczęło się szczekanie na nas, wszystkich psów tam mieszkających. Jakoś przetrwaliśmy i dostaliśmy za to nagrodę- chwila swobody w głebi lasu. Spuściłam psa ( bo jak wiecie na nowo uczymy się przywołania ), porzucałam mu piłkę, którą również dostał na urodziny, poćwiczyliśmy przywołanie, popstrykałam fotki i zapięłam psa. Wracając natknęłam się na małego Gończego Polskiego, którego nigdy w życiu nie widziałam, ale potem doszłam czyj on jest.
Nie mam weny na pisanie, więc dam tylko fotki i spadam do nauki ;_; .
Życzę tylko mojej mordce, żeby nadal rozwijał się prawidłowo i powodzenia, bo będzie kastrowany za kilka miesięcy.

Może dodam kilka zdjęć na umilenie czasu :) :





Tutaj z piłką, którą pokochał od pierwszej naszej zabawy ;). 


Chcecie nasze wspólne zdjęcie na urodziny? Proszę :> 



Nie patrzcie na mój  ryj :< .