poniedziałek, 9 lutego 2015

Choróbsko & próba KRADZIEŻY!

Do ferii pozostało nam tylko kilka dni, które ja spędzę uziemiona w domu, z powodu choroby. Jak to okropnie brzmi.
Chcąc uszczęśliwić Nandocha długimi spacerami w poprzedni weekend ( sobota 4 godziny, niedziela 3,5 ), sprawiłam iż przez dwa tygodnie możemy sobie POMARZYĆ o spacerze, czy czymkolwiek. Nie mogę przebywać na dworze dłużej niż kilka minut ( dawanie psu żarełka i szybkie pomizianie go ), więc nie porzucam mu piłki, nie pobiegamy w ogrodzie.. A co najgorsze! U nas jest olbrzymia zima! Wszędzie  ludzie narzekają ileż to śniegu nie mają, a u nas jest po prostu kopa śniegu.

Pozostaje mi opisać tylko poprzedni weekend, bo wtedy odbyły się nasze ostatnie spacery, na których przemokłam do  SUCHEJ nitki.
W sobotę wzięłam ze sobą aparat, Dina, Nanda i zabawki. Spacer zapowiadał się przyjemny, przez noc nasypało tyle śniegu, że nie było widać naszych ścieżek, a wszystko wyglądało dosłownie bajecznie. Psy zadowolone hasały w śniegu, czasem musiałam tylko szukać w nim Dina, bo nurkował pod spodem ( w efekcie musiałam torować mu ścieżki przez resztę spaceru ).


Także w sobotę postanowiłam.. dac psu kredyt zaufania i spuściłam go z linki. Na początku  Nan chyba nie zorientował się, że jest luzem i nie mam w sumie nad nim kontroli ( jak zwieje to zwieje i nic nie zrobię, chyba, że będę rzucać się za nim po lesie ), lecz nie jest to głupie futro i kiedy tylko poczuł się wolny, jednym susem wskoczył w las i tyle go widziałam. Wołałam sobie, gwizdałam, a on miał mnie w zacnej dupce. Czego mogłam się spodziewać? Dla mnie było oczywiste, że mamy słit 'do mnie' tylko na lince, bo wiedziałam, że on zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma innego wyjścia jak słuchać mnie na smyczach. Nando wrócił po minucie-dwóch i uciekł znowu, tym razem na kilkanaście sekund, ale dla mnie to dużo, hej! Schowaliśmy mu się z Dinem ( tylko on zawsze jest ze mną, co z tego, że przez smakołyki w nerce, ale jest! ) za drzewem na wielkiej polanie i Nando sfiksował. Widać, że się przestraszył gdzież to mnie zgubił. Biegał tu i tam, aż w końcu wielki, czarny nos  zawiódł go do mnie, gniotąc po drodze Dina, który w zemście zawisł u jego boku i szarpał wściekle fałdkami.
Po odnalezieniu nas nie myślał już o uciekaniu. Cały czas trzymał się blisko. Co prawda była sytuacja, gdzie Mangusta już się wydrapała w wysoki las i miała biec za nosem, jednak zawołałam i totalnie w zapomnienie poszły krzaczki, sarenki, ucieczki <3 


Jako, że tylko my przebijamy się przez te śniegi, lasy, krzaki, połamane drzewa od nadmiaru śniegu, owego puchu było tyle, że samo chodzenie niesamowicie nas męczyło i nie mieliśmy siły i ochoty bawić się, szarpać Floppy Tug, czy zwykłymi piłkami na sznurkach, których zostało nam już tylko kilka ( pyk! i już ich nie ma! zupełnie jak bańki mydlane.. ) . Ja pstrykałam zdjęcia, głównie portrety, zdjęcia z góry, widoki ( ojj tu było na co patrzeć ), psy szły za mną niczym za Zaklinaczem Psów xd . Co chwilę z drzew zsypywała się tona śniegu i wyglądaliśmy jak małe bałwanki, a potem znów chmura drobniutkiego śnieżku zdmuchnięta przez wiaterek otulała nas .. choć brzmi to przyjemnie, uwierzcie- wcale tak nie jest. Ta chmurka drobniutkiego śnieżku oblepiała nas wszędzie, nie dało się nawet oddychać, kiedy to wszystko wirowało wokół, a wspominana tona śniegu nie była NA nas, a przynajmniej nie na mnie, tylko WE mnie, a dokładniej- za kołnierzem, w butach, rękawicach, buzi, nosie, oczach, uszach, za kurtką  i roztapiała się na plecach........
W drodze powrotnej wstąpiliśmy na skład drzew, który jest po drugiej stronie góry. Ja nie schodziłam na sam dół tą stroną dróżką, tylko siedziałam na pniu jakieś 200 metrów nad placem, w lesie, a futra zwolniłam i pozwoliłam im pobiegać na dole, bo lubią tam szaleć. W pewnym momencie zauważyłam turystów- ee, spoko. Psy podbiegły, Dino sobie poszczekiwał, Nando stał, wąchał, potem go głaskali. Ja zadowolona siedziałam na drzewie, a w pewnym momencie zauważyłam, ze ktoś ciągnie mojego psa za obroże za sobą. No, nie powiem- zamurowało mnie. Po chwili jednak zorientowałam się, co się kroi i niczym strzała zbiegłam, a raczej zjechałam z tym śniegiem ( góra jest stroma więc zrobiłam małą lawinę ) i zaraz podbiegłam, zaczęłam się kłócić i po paru niemiłych słowach w stronę złodzieja odeszłam z oburzonymi psami, który wściekle zaczęły do napastnika dojadać. Nie miałam nic przeciwko, po za tym, że Nando mógł go ugryźć w obronie własnej, a nie sunąć dupą po śniegu. Gdyby to było podczas ucieczki? Przecież by mi psa porwali, a ja bym nie wiedziała gdzie on jest.. To futro się nie obroni! Nawet chyba nie zawarczał, tak ludzi szanuje. No ok, tylko w razie drugiej takiej sytuacji ktoś może go żywcem kroić i on będzie oprawcy może ręce lizał? -_-  Długo dochodziłam do siebie, w sumie nadal jestem  w szoku, że coś takiego miało miejsce w tak cichej miejscowości. Mimo to, chwilę później pies pomykał radośnie w śniegu i postanowił zakopać Dina.

W niedzielę obydwoje nie mieliśmy humoru i chęci na cokolwiek. Co prawda byliśmy kilka wspomnianych godzin, Nando był luzem,  ale ani nie chciało mu się uciekać, ani bawić, ani jeść. Mi to samo. Oprócz jedzenia, bo na to zawsze mam czas i ochotę ( mimo iż nie widać po mnie ;-; ). Niby rzucałam mu piłeczkę, ale nawet jej nie donosił do mnie, tylko ciskał się po drodze w śnieg i leżał. Może to zmęczenie po sobocie? Naprawdę, pod koniec sobotniej wycieczki psy siadały co kilkanaście kroków i patrzyły na mnie z wyrzutem. 

Za kilka dni ferie.. a ja nie mam planów. Tzn miałam, jednak chyba nie pojadę do Niepołomic, ponieważ Nando nie zmieści się we wejściu tamtejszej budy, a sasiedzi mają sukę.. która ma może 10 cm w kłębie i wchodzi na podwórko siostry pod bramą i w razie spotkania z moim psem ryzykuje.. połamaniem, lub mocnym poturbowaniem- Nando nie jest delikatny wobec psów. Depcze je, myśli, że każdy pies jest jak wielki, silny ONek. Wszystko się okaże. 
Planuję tylko spotkanie z Olą i Baddym, oby się udało. 

Tymczasem ja powolutku wracam do zdrowia! :) Oby mi się to szybko udało ;) 

Teraz krótka fotorelacja z soboty. 




A tak btw. Dino oszalał i wpychał się ciągle w kadr! 



To tylko dwa z kilkunastu zdjęć gdzie jest ucho Dina, ogon Dina, nos Dina, dupa Dina, łapa Dina, oko Dina, głowa Dina, Dino, Dino, wszędzie Dino. 



ii.. zdjęcie, które bezgranicznie podbiło moje serce! 


Pozdrawiam!! 









24 komentarze:

  1. Te dwa pierwsze zdjęcia... Jak ja ci zazdroszczę takich widoków!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze marzyłam o mieszkaniu w wielkim mieście ;)
    A jednocześnie kocham góry i nie wyobrażam sobie, abym w letnie wieczory nie chodziła z rodziną i psem na ogniska i nie widziała codziennie zachodu słońca nad Tatrami.. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku widoki macie cudowne. Zdjęcia jak zwykle śliczne :-). Mój pies wydaje mi się na tyle głupkowaty ,że nie wiem czy dał by rade wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezmiennie zachwycam się nad Twoimi zdjęciami, coś pięknego. Zazdroszczę tego mieszkania w górach, zwłaszcza zimą, to kocham tak naaaaj ;)
    A co do kradzieży to, moi Panowie nie daliby się, suka też raczej nie. Bo głaskotki to tak, ale chwycenie za obrożę i wspólne odejście to już niet.

    Zdrówka dla Ciebie ;)
    Chowanie się psu to najlepszy sposób, aby pies się pilnował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dałabym dawniej głowę- że Nando nie pozwoliłby obcym na siłę czegokolwiek z nim próbować.
      Jednak przekonałam się, że istnieje taka możliwośc- Nando po prostu nie warknie na człowieka, a Broń Boże, go nie ugryzie, woli uciec. Jak przypadkiem mnie zadraśnie przy skakaniu po piłkę/ cokolwiek, nie wie gdzie ma się schować, nawet jeśli ja nie reaguję, bo wiem, ze to był przypadek.

      Ja też bym zazdrościła mieszkania w górach :D

      Usuń
  5. Super zdjęcia! ♥ widoki ♥
    U nas niestety ale też tak jest ;/ jak dam kredyt zaufania psu od razu mogę pomarzyć ze do mnie wróci jak ja sobie spokojnie idę to moja od razu dostaje głupawki ;-; a jak jest śnieg to już masakra. W takich chwilach okazuje się jaki nasz pies jest zdolny! <3 :D
    Tylko jakieś drobne przestraszenie a Shira juz jest przy nodze i trzyma się blisko mnie! Ale pies wyszkolony mówią xD No ale jak pies biega i się nie słucha zatrzyma się i tę jego słodkie oczy to jak w tedy można udusić? :D
    Tak w ogóle powrotu do zdrowia!
    Trzymaj się ciepło i pozdrów psiaka! :)

    Pozdrawiamy
    Laura&Shira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musicie pracować. Zakup jej linkę i pracujcie od podstaw.
      Nie spuszczasz psa, a kiedy to zrobisz, jeszcze będąc spiętą, nie oczekuj, że wróci na zawołanie ;)
      Dawaj jej smakołyki co chwilę, oczywiście nie za darmo. Spraw, by interesowała się Tobą na spacerze i nie ulegaj jej urokowi! Bo to Was zgubi ;)

      Usuń
  6. Cudowne zdjęcia! Ja też tak bardzo chce śnieg! U nas pada, a następnego dnia +5*C i całe 5cm znika bez śladów ;_; .
    Współczuję ci choroby na ferie, ale dobrze że przynajmniej byłaś na takich długich spacerkach, w taką piękną pogodę. Nam się już kończą ferie, ledwie tydzień i do szkoły :(.
    Nie wiedziałam, że ludzie potrafią tak sobie ukraść czyjegoś psa. Dla mnie to aż nie do wyobrażenia, nie dziwię się że jesteś zaszokowana tą sytuacją. Fiona tylko raz mi uciekła, a tak ani razu nie zdarzyła mi się podobno rzecz, nawet sobie tego nie wyobrażam. Jestem ciekawa jak tłumaczył się ten złodziej. Z drugiej strony zachowanie Nanda jest dziwne, by po prostu siedzieć na tyłku i dać się zabrać obcym ludziom, gdy ty jesteś kilka metrów dalej.
    Wracaj do zdrowia!

    H&F
    http://jaimojaspanielka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moris zrobił by zupełnie to samo choć wydaje mi się ,że sam chciał by iśc ,bo kocha ludzi.

      Usuń
    2. Złodziej nie odezwał się ani słowem! ;o
      po prostu założył znowu biegówki i na nich pobiegł. Może było mu głupio, bo powinno!

      Podejrzewam, że po jakimś czasie pies by się otrząsnął, może sam był w szoku ;)
      Przy wkładaniu do auta ( prawdopodobnie ) może by coś zaczął robić.. nie wiem..

      Usuń
  7. Piękne widoki macie! Śliczne zdjęcia :) Nie wiem co bym zrobiła jakby mi pies gdzieś uciekł (nawet na chwilę), zapewne zaczęłabym panikować. Współczuję niemiłej sytuacji. Jestem ciekawa co by zrobiła Luna, gdyby ktoś chciał ją porwać. Życzymy zdrowia!
    Pozdrawiamy
    Ala i Luna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dawniej panikowałam, ale teraz wiem, że Nando ucieka na max. 3 minuty. A potem trzyma się do końca spaceru blisko mnie. Taki zastrzyk wolności na początek :D

      Usuń
  8. Naprawdę, widoki to macie piękne! Jednak, cieszę się, że u nas śniegu brak bo go nie znosimy! :3
    Pozdrawiamy,
    (daisy-yt.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam zimę i nie wyobrażam sobie tej pory roku bez bieli ;)

      Usuń
  9. Macie cudne widoki! Zdjęcia są takie bajeczne! ♥
    Mi Molly uciekła raz, ale to była wina, że pies się an nią rzucił i ze strachu uciekła, na szczęście poleciała pod nasz odm. :) Jej na prawdę współczuje tej niemiłej sytuacji...
    Pozdrawiamy!
    Zapraszamy do nas,
    http://codziennebeagle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nando dawniej mi uciekał na każdym spacerze, jak tylko chciałam go spuścić- zawsze pod drzwi domu.
      Nigdy do lasu, do psa, człowieka, nigdy.
      To były czasy, kiedy nie chciał chodzić na spacery, czyli pierwsze dwa miesiące u mnie w domu. Nie wiem co się wtedy działo, po prostu nienawidził spacerów. To ja wlekłam go na spacery, a do domu on mnie. Teraz jest na szczęście odwrotnie, bo kocham, kiedy pies lubi wychodzić i nie chce wracać z miłego spacerku do domu ;)

      Usuń
  10. Zdjęcia i widoki jak w bajce. Co do porwania.
    Buster też był porwany. Na szczęście ( z jednej strony nie ). W wakacje gdy Bustera nie było 3 godziny zauważyłam skrawek urwanego sznurka. Okazało się ,że pewne dzieciaki chciały go sobie wziąć na sznurek do ziemnaków. Haha na szczęście bydlak dzieciakom się wyrwał. I czasem nie żałuję,że nie umie chodzić na smyczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że tylko głupie dzieciaki, a nie ktoś do rozmnażania/sprzedania..

      W takich sytuacjach fajnie mieć psa niedotykalskiego i jak wspomniałaś- nieumiejącego człapać na smyczy :D

      Usuń
  11. To szybko wracaj do zdrowia! Ja obecnie odpoczywam całe dnie po sesji a pies razem ze mną. Od soboty bierzemy się w garść i ruszymy na długie spacerki. Zawsze zazdroszczę wszystkim mieszkania w górach. Kiedyś jeździłam tam dość często, na wiosnę planuję wybrać się z psem na cały dzień tylko po to żeby zobaczyć góry. Mieszkać tam to moje marzenie.. Strasznie nudno u nas się spaceruje, nie ma żadnych ciekawych miejsc. No i ten brak śniegu. Tak się cieszyłam że u nas w końcu biało a znów jest zielono.
    Świetne zdjęcia :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko zdane? :D Oby tak, trzymam kciuki :P
      Ja znów z gór jeżdżę do miasta- bardzo lubię chodzić z psem po mieście. Wtedy robimy porządny socjal, a przy okazji 'relaksujemy się' ;)

      U nas też jest nudno, to nie jest tak, że jak góry to codziennie nowa trasa :)
      Może miałabym kilka tras więcej, gdyby nie to, że jednak w górach psów się nie wychowuje i nie trzyma w kojcach. biegają luzem. Każdy każdego atakuje i po prostu mimo gabarytów mojego psa nie lubię chodzić w miejsca, gdzie ryzykujemy trwałe zrażenie do innych futer.. Dlatego chodzimy sprawdzonymi trasami, koło sprawdzonych psów :P

      Usuń
  12. Ależ tam u Ciebie pięknie! Tyle śniegu! Niesamowicie zazdroszczę!
    Jeżeli chcesz pogadać o przywołaniu (nim powstanie osobny wpis pewnie minie trochę czasu, a domyślam się, że jest Ci to potrzebne jak najszybciej) to odezwij się na trendzseterem @ gmail . com

    OdpowiedzUsuń
  13. Bajeczne widoki, jak namalowane :) Nie martw się mnie też poróbstwo złapało :/ Wracaj szybko do zdrowia, bo 2 tygodnie laby się w końcu zaczęły i trzeba je wykorzystać. No do ludzi nie mam słów... coraz częściej załamuje ręce nad ich zachowaniem :/ Dobrze, że wszystko widziałaś i nic złego się nie wydarzyło :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeśli chodzi o leczenie onkologiczne zwierzaków to warto zgłosić się tutaj https://www.wetmarysin.pl/onkologia, Mają tam bardzo dobry oddział onkologiczny. Wiele psiaków i kotów choruje na nowotwory. Na szczęście wiele z nich da się wyleczyć.

    OdpowiedzUsuń