niedziela, 15 lutego 2015

Ferie!

W ciągu całego, leniwego tygodnia we mnie i we psie nazbierała się masa energii. Nando w kojcu biegał wte i wewte, a mnie ściskało w gardle na widok fiksującego psa. 
Kiedy już byłam zdrowa ( prawie, bo ileż można.. ), dopadło mnie zapalenie ucha, właśnie na początek ferii. Zaczęło się we czwartek i po dzwonieniu do laryngologa okazało się, że nie mogę wychodzić na zewnątrz cały, kolejny tydzień. Byłam załamana, bo do tego wizyta została ustalona na najszybszy termin- 2 marca. Nie zwlekałam i poleciłam mamie kupienie mi czegoś na odetkanie ucha.Dobra farmaceutka dała mi antybiotyk, który pomógł mi w dwa dni i teraz wystarczy zakrywanie ucha podczas wyjść na zewnątrz. 

Z wielką radością oczekiwałam na spacer. Promienie słońca wdzierały się do domu przez okna, ogrzewały i topiły na polu śnieg. Błękitne niebo skutecznie zachęcało na spacer, a zaczynające się ferie zwabiły w nasze strony dziesiątki turystów z czworonogami i dziećmi. Zazdrościłam wszystkim, patrząc przez okno i złościłam się na los, że to akurat ja musiałam być chora. 

Dzisiaj nie przyjmując słowa sprzeciwu ze strony mamy spakowałam smakołyki, aparat, siebie i czym prędzej wybiegłam z domu do psa, który już od dłuższego czasu nerwowo biegał w kojcu i poszczekiwał piskliwie na Nugata wygrzewającego się we wspomnianym słoneczku.
Od początku byłam sceptycznie nastawiona do posłuszeństwa psa po tygodniu leniuchowania, jednak mimo wszystko miałam w planie puścić go w lesie. Szło się bardzo trudno. Śnieg miał kilka centymetrów twardej skorupy, lecz pod spodem był miękki. Z każdym krokiem noga mimo wszystko zapadała się, przez co mega ciężko było się przemieszczać do przodu. Nando mimo to śmigał, zapadając się tylko od czasu do czasu. 
Po drodze zaskoczył nas widok turystów ze spuszczonym, małym psem. Podszedł do nas spokojnie, ja pozwoliłam podejść do niego Mangowi. Wąchali się kilkanaście sekund, po czym mały zaatakował mojego psa, a Nan podszedł szybko do mnie, przyzwyczajony do tego, iż jak tylko pies go atakuje, ma iść prosto do mnie, gdzie raczej nic mu nie grozi. No tak- czego mogłam się spodziewać? Przecież prawie każdy pies prędzej czy później atakuje moje pokorne futro. Ich pies się odwołał od nas, a my poszliśmy dalej. 



Kiedy byliśmy w owym 'bezpiecznym' miejscu, z duszą na ramieniu, spełniłam obietnicę i puściłam psa. Byłam pewna ucieczki Nanda zaraz po spuszczeniu, jednak nie poniosło go. Kiedy doszliśmy na miejsce, leżeliśmy na śniegu ( a podobno miałam uważać,  aby nie przemoknąć :x ) i Nan ćwiczył, nagle zerwał się gwałtownie i zaczął nerwowo krążyć z nosem w górze, szukając miejsca na wyskoczenie w las i ucieczkę, powiedzionym przez nos. 
Ja od razu postawiłam się na przegranej pozycji, bez emocji powtarzając 'nie wolno', 'niee', 'chodź do mnie'. Przyznam, że nie liczyłam na cud w postaci zareagowania i wrócenia na komendę. Byłam w szoku, gdy Nando po kilkunastu sekundach zrezygnował z próby ucieczki i z radosnym wyrazem pyska wrócił do mnie. Byłam tak bardzo szczęśliwa, że futro porzuciło próbę samodzielnego nagrodzenia się za wszystkie czasy, na rzecz mojej nagrody! Szybko zajęłam psa, aby nie spróbował wrócić skąd przyszedł i poszła w zapomnienie pogoń za (prawdopodobnie) sarnami. 
Do końca spaceru nie próbował nawet uciekać, ciągle interesował się mną, tym, czego dotykałam i był zajęty wspólną zabawą.


Za dwa tygodnie, a dokładnie 3 marca Nando będzie obchodził swoje drugie (!!) urodziny! Bardzo długo zastanawiałam się co mu kupić z tej okazji, raz były to szelki, drugi raz były to zabawki. Ostatecznie zamówiłam po kilka rzeczy w dwóch sklepach. Prezenty przyjdą w tym tygodniu i wtedy też je otrzyma- nie wytrzymuję z dawaniem prezentów ;x. Oczywiście od razu dodam posta, w którym dowiecie się, co mu kupiłam. 



Na podsumowanie.. Wreszcie upragnione ferie! Bardzo długo na nie czekałam, choć ja i tak na dobrą sprawę, miałam trzy tygodnie. Mam zamiar je maksymalnie wykorzystać, spacerować z psem i nareszcie spotkać się z Olą i Baddy'm! Żyję nadzieją, że uda mi się wszystko zrealizować i choroba nie wróci prędko. 










11 komentarzy:

  1. Normalnie uwielbiam Nanda ;)
    piękniś i coraz to mądrzejszy, super :)

    Tak z pytań technicznych, to co to za piłka, ta jaskrawa na 4 zdjęciu?

    ps. ciekawam tych prezentów :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja uwielbiam Gandzię :D Mandzię oczywiście też <3

    Jaskrawa piłka na czwartym zdjęciu to piłka z Dingo :) jest z twardej gumy, nie ugina się, leci daleko, i sznurek się nie urywa :P Mam ją już prawie rok. I pies ją uwielbia :)

    Kupiłam ją tutaj, bardzo polecam ten sklep: http://www.telekarma.pl/p11184/dingo.pilka.aportowa.na.gladkim.sznurku.srednia.60cm.htm

    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi się dziwnego stało z ostatnim zdaniem xD

      Usuń
    2. Najważniejsze, że link się otwarł. Dzięki.
      Może jak z czasem będę robić zakupy to przy okazji wrzucę do koszyka ;)
      Bo wygląda na fajną ;)

      Usuń
  3. Boskie zdjęcia! ♥ A Nando to prawdziwa model (dało by rade go zapisać do top model? xD)
    A ja jutro do szkoły :(

    Pozdrawiamy
    Laura&Shira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tap madl? :D Pewnie :D Jednak tylko dla mnie zarezerwowane te piękne widoki <3

      Kiedy Ty siedziałaś w domu, inni chodzili do szkoły- ja nie, bo byłam chora xd. Nie ma tak dobrze, teraz Twoja kolej! :D

      Usuń
  4. Cudowne zdjęcia, cudowna okolica. My też zaczynamy ferie, a choroba nie tylko Ciebie dopadła. Mnie na ferie też męczy, ale na szczęście powoli odpuszcza. ;) Miłej zabawy w ferie! :)
    Pozdrawiamy
    http://nadibordercollie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. No widzisz jakie postępy robi :D Oby tak dalej.
    Teraz wszyscy są chorzy, połowa moich znajomych leży w łóżkach i nic z ferii nie mają :/ Myślę, że ty już się wychorowałaś za wszystkie czasy i teraz będziesz mogła ferie spędzić na długich spacerkach, bo pogoda jest przepiękna :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi został tydzień wolnego i staram się jak najlepiej to wykorzystać :). Dobrze, że już jesteś w miarę zdrowa. Domyślam się, że Nando miał mnóstwo energii. Dobrze, że wtedy w lesie nie uciekł tylko wrócił do Ciebie. Oby ucieczki poszły w zapomnienie :).

    OdpowiedzUsuń