poniedziałek, 22 grudnia 2014

Co ja mam na sobie? & Święta!

Pewnie zastanawiacie się nad pierwszą częścią tytułu, bo druga jest raczej dla każdego oczywista.
Wiele się działo, zmieniło.
Nandowe nocne koncerty doprowadzały nas do szału. Przez niego stałam się tak nerwowa, że denerwuje mnie po prostu wszystko. Szmer, czyjaś rozmowa. Mamy obrożę antyszczekową, którą zakładam psu z bólem serca, lecz gdyby nie ona- szczekałby odkąd tylko robi się ciemno, do samego rana. Oszalałabym i sąsiedzi również ( mają okno kilka metrów od kojca Nanda i małe dziecko w tym pokoju ). Wiem doskonale, że w końcu albo by go otruli, albo zadzwoniliby na policję. Gdyby obroża nie działała- zostałabym zmuszona ODDAĆ psa do tresera na zawsze. To by mnie chyba całkiem załamało.
Były chwile, kiedy po prostu chciałam 'pieprzyć' to wszystko i oddać psa, nie widzieć go.
Ale przez to płakałam nocami, dniami, nocami, na próbnych egzaminach również chciało mi się płakać. Po prostu wszędzie. Jak tylko widziałam kogoś z psem, czy psa na zdjęciu.  A jak widziałam Nanda cieszącego się na spacer, ryczałam jak chora psychicznie.
Ale chyba każdy psiarz to zrozumie.. Były chwile, kiedy myślałam, że ma u mnie źle, dlatego szczeka. Ale potem uświadomiłam sobie, że mogę wszystko zmienić, tylko trzeba pracować.
Napisałam na znanym każdemu Owczarkarzowi forum- Owczarek.pl i dostałam mnóstwo rad, za które dziękuję :)
Do tego postanowiłam kupić psom kagańce i wpuszczać Nanda do Nugata.
Co prawda Nandowi nie musiałabym zakładać, ale dla pewności, bo gdyby jednak dał się sprowokować Nugiemu..
W poprzednią niedzielę wpuściłam Manga do Nugisa i podbiegł, zdominował i... stracili zainteresowanie sobą. Ignorowali się. Skuek spotkania: dwa ataki na Nanda.
W poniedziałek znowu się zetknęli i było o niebo lepiej, chociaż też nie cudownie.. Nando częściej zaczepiał, zaganiał ( xD ), poszczekiwał. Skutek spotkania: jeden atak na Nanda.
Teraz wiem, że gdybym nie miała obroży, na wymęczenie go poprzez zabawę z psem też nie mogłabym liczyć.

Również w  tamtą niedzielę byliśmy w Szczawnicy. Po drodze wysiadłam z psem, bo chciało mu się wymiotować ( efekt długiej przerwy w jeżdżeniu.. ) i szłam kawałek.
Potem wysiadłam w Krościenku, rodzice pojechali zobaczyć działkę a ja szłam z psem z Krościenka do Szczawnicy na nogach.  Ćwiczyliśmy w parku, przy psach, kaczkach, autach, motorach, rowerach, ludziach. Było też zostawanie. Pies pięknie się zachowywał, mimo iż smakołyków nie miałam ( zapomniałam wziąć z domu.. ), ani zabawki.
Nie reagował na psie zaczepki, tylko na nie patrzył i szedł pięknie ( dawniej się wyrywał, kiedy pies na niego szczekał, teraz tylko idzie z podniesionym ogonem ) przy nodze.
Jak zobaczył nasz samochód był przeszczęśliwy, a ja poprzytym, bo zapomniałam rękawiczek ( głowy to nie zapomniałam? -.- ) -_- .
Ciągle ćwiczyliśmy posłuszeństwo. Również przy markecie ( to dla niego żadna nowość, bo dość regularnie jeździmy do miasta w weekendy na socjal ).

W drodze powrotnej psu znów zachciało się czegoś, bo kręcił się niemiłosiernie.
Wysiedliśmy na rynku w Starym Sączu, gdzie akurat jest lodowisko, więc dwa w jednym. Podeszliśmy blisko, Nando wąchał, patrzył.
Obserwowała nas dziewczyna, która jeździła na łyżwach i podjechała w pewnym momencie do barierki, mówiąc ( a raczej krzycząc ) ' ale ładny pies!' . Nando się wystraczył i odskoczył. Już myślałam, że będzie to samo co zawsze- dojadanie na przedmiot, którego się wystraszył.. , ale on spokojnie poszedł dalej. <3


Wreszcie doszedł do nas kabel do Nikona.. W sumie nie opłacało się wydawać na niego 100 zł, skoro na Gwiazdkę dostanę Macbooka Air 15, do którego tylko włożę kartę pamięci.. Cóż.. ja i myślenie racjonalne..


Przez ostatni tydzień nie działo się u nas nic ciekawego. Dwa dni temu poszłam z psem wypatrywać ładnej choinki. Spuściłam psa w lesie i.. uciekł dwa razy. Wczoraj to samo, tyle, że raz. 
Nie wiem dlaczego on to robi. Nando zachowuje się jak pies myśliwski. Nie da się go oderwać od pogoni za dzikimi zwierzakami. Czeka nas dużo pracy, bo zdałam sobie sprawę, że mamy świetne przywołanie, ale na lince, bo cwaniaczek wie, że do du.y se może uciec na lince. Obowiązuje u nas zasada ' kto ma linkę ten ma władzę ' :D 
Tak więc, postanowiłam wybrać się do Krzyśka, bo wiem, że ma ogrodzone 4,5 hektara i uczyć się bez linki. 

Parę dni temu w lesie zaskoczyły nas dwa kundle, które rzuciły się na Nanda i Dina. Nan na początku chciał się wyrywac, ale potem stał tylko i patrzył na nie, bo zajęły się obszczekiwaniem Dina. Przybiegł właściciel, biegał za psami w tę i we w tę, ale w końcu udało mu się wziąć psa na ręce ( akurat tego spokojniejszego ). Zostawił jednak sukę, która ma może z 8 miesięcy i biegła za nami kilkaset metrów rzucając się na tyłek mojego szczylka ( już nie taki szczylek.. ), bo Dino zwiał gdzie pieprz rośnie bojąc się o swoją pogryzioną przez ( prawdopodobnie ) jakiego psa ( ? ) . Kto mu to zrobił pozostanie niewyjaśnioną zagadką. Może mi w Wigilijną noc powie :3. 

Mamy nowego sąsiada- kundelka, który ( tak jak Nando ) kocha ciągle szczekać. 
Niestety owy kundzio nie daje do siebie podejść, więc musimy się obejść bez przyjaciela dla Nandzioszka.. 


Straszna jakość.. ale ściemniało się, a ja kompletnie nie umiem zrobić zdjęcia w ciemnościach, lub szarościach.. porażka. 

Zamówiłam psu prezent:

A co było w środku? Tego dowiecie się po Gwiazdce, w poście, w którym pokażę każdy prezent, który otrzymał Nando! :) 
Dodam, że paczka jest genialna. :)

A co do Świąt.. Moi Drodzy Czytelnicy! :) Życzę Wam wieele radości, szczęścia, zdrowia i cierpliwości do naszym pupili :) Żebyście się nie nabawili przez nich nerwicy tak jak ja przez Nanda.. :) i żebyście jak nawięcej chwil wspólnie przeżyli. Zaskakujących prezentów,  Świąt w gronie najbliższych i pomyślności! :) Tego Wam życzy Kamila i Nando.. :)

( Zdjęcie takie ' na czasie.. ' ) 




















16 komentarzy:

  1. Czekam na otwarcie prezentu, fajnie ,że macie śnieg u nas niestety wiosna, zapraszamy do nas na nowego posta
    Pozdrawiamy- Animaliada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas była chwila bez śniegu, ale od paru dni ciągle sypie. :)

      Usuń
  2. Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku.
    Życzą:
    Ja,Buster,Tika,Toffi i nasz Azorek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy miewa gorsze i dobre chwile w wychowaniu i szkoleniu swojego psa. Wiem coś o tym.
    Trzeba mieć nadzieję, można by powiedzieć że nadzieja to lek na wszelakie zło i myśli nieczyste.
    Mam prawie 3 letniego laba, nie wychowywałam go od początku tak jak bym to zrobiła teraz.
    Ale nie siedzę i nie płaczę nad rozlanym mlekiem, trudno stało się, trzeba żyć dalej, a niepoprawne zachowania
    po prostu eliminować, czasem jednak są takie których się nie da. Wtedy wystarczy tylko zmniejszać ich
    obsesyjne pojawianie się w naszym życiu, to daje dużo. A ty nie zamartwiaj się :)

    Pozdrawiamy Wiktoria&Fado
    http://fado-labrador-retriever-biszkoptowy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje słowa dodały mi otuchy, bo na prawdę czasem mam ochotę rzucić to wszystko i iść przed siebie, nie oglądając sie do tyłu.
      Jednak kocham tego głupiutkiego psa i nie mogłabym tak odpuścić sobie, w szczególności, że jestem osobą zawziętą i upartą.

      Usuń
  4. Nie ma co się zamartwiać, eliminowanie takich problemów nie zajmuje chwili. Najważniejsze, że się nie poddajesz. Również życzę Wesołych Świąt i żeby wszystko Wam się układało :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja życzę, aby Wam się udało.. :)
      W sumie jestem wręcz pewna, że się uda.
      wierzę w Was! :)

      Usuń
  5. No, to czekam na zobaczenie prezentu. Wesołych Świąt!

    http://pets-blog-design.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękujemy! Również życzymy Wesołych Świąt :D Pracując nad takimi problemami jak uciekanie czy szczekanie trzeba się przygotować, że to miesiące jak nie lata ciężkiej pracy. Wiem coś o tym, bo przepracowałam uciekanie z moją sunią i nie powiem że trwało to krótko ;) Trzymamy za Was kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wyglądało u was eliminowanie uciekania? Ile Wam zajęło czasu? :)

      Usuń
  7. Jestem ciekawa co dostał Nando pod choinkę.
    Czekam na kolejne posty.

    http://milkakochanypies.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzymam za was kciuki. Chyba każdy miał problemy podczas tresury psa, ale wy dacie rade :).
    Wesołych Świąt!

    H&F
    jaimojaspanielka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wiarę w nas.. oby było jak mówisz. Jest ciężko, nawet bardzo, ale musimy wytrwać.

      Usuń
  9. Jaki on jest piękny... śliczności!
    Nie ma co rozpaczać, tylko wziąć się za psa. Ja też miałam załamkę nie raz i nie dwa. Przez Sonii agresję, a u Gandzika za całokształt. Ale wzięłam się w garść i pracuję nad psami.

    Na tych zimowych zdjęciach bardzo moją Gandzię przypomina :)
    Ależ jestem ciekawa jakie prezenty dostał!
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ^^

      Gandzik jest piękny. Śledzę Was i nie mogę się napatrzeć na Twoje psy.
      Są cudowne.

      Jak eliminowałaś agresję? :) Grunt, ze się udało ;)

      Usuń