poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Socjal w mieście, ataki oraz recenzja smaczków Bosh Fruitees

W sobotę wybrałam się z Nandem na socjalizację do miasta.
Co prawda wahałam się, bo Nan dawno nie jechał autem, a tu nagle godzinę jechać. Na szczęście całą drogę przespał, nie kręcił się, ani nic. Mang kocha jeździć samochodem. Zawsze jak tylko drzwi do naszej T5 są otwarte, to wskakuje i układa się do leżenia. Tak samo było tym razem.
Jazda minęła bez problemów. Pierwszym egzaminem Nanda, było przejście koło wściekłego Dobermana. Młody nie dał się prowokować, przeszedł spokojnie olewając go. Smaczek. Dziesiątki aut, motorów, rowerów, ludzi, dzieci w wózkach, wszystko co specyficzne dla miasta, nie ruszało go.
O zgrozo, pożarł jakąś kupę.. chyba.. Został skarcony, bałam się, że zwymiotuje w drodze powrotnej.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy w inne miejsce.
Tam było o wiele więcej ludzi, psów, aut. Idąc pięknie przy nodze ignorował wszystko, patrzył tylko na psiaki.
Nando poznał koleżankę- suczkę Beagle, która miała 3 mies. i na widok idącego wilka położyła się na chodniku i ani rusz! Nando podszedł do niej, merdał ogonem i trącił kichawką. Od razu Mika się ( tak się wabiła ) ośmieliła i zaczęła biegać w kółko Nandziocha. Wyglądał jak król, wielki, wyniosły, z uszami czujnie postawionymi, kiedy mały szczylek plątał mu się pod łapami. Chwilka pogawędki z właścicielką i rozstaliśmy się. Psiaki tęsknie za sobą patrzyły, ale co zrobić! Trzeba iść dalej.
Kolejne podejście- dojadający Amstaff. Tym razem Nando stał się niespokojny, nie chciał iść, smaczki też go nie zainteresowały. Patrzył za Astem co chwilę, nie wiem dlaczego tak się zachował. Byłam niezadowolona.
Następnie ćwiczyliśmy posłuszeństwo przy ludziach, piszczących dzieciach, samochodach itd. Nando był trochę rozkojarzony, ale potem wszystko minęło i pięknie wykonywał moje polecenia. W nagrodę dostał piłeczkę i dosłownie rósł z dumy.
Potem poszłam z nim pod Real, staliśmy przy drzwiach obrotowych, bo chciałam zobaczyć reakcję Mangusty na wózki z zakupami, ludzi szybko chodzących dosłownie kilkanaście centymetrów od jego nosa. Reakcja taka sama- olewka wszystkiego. Smaczek. Wystarczyło socjalu jak na jeden dzień.


Dzisiaj byłam z Nandem, ciocią i Dinem na wycieczce, której w sumie nie planowałam. Miał być to zwykły spacer, ale wyszło inaczej. 
Idąc na Obidzę, mija się wiele psów, tych wściekłych i... chyba żadnego przyjaznego... 
Nando szedł luzem, zachowywał się bardzo dobrze, mimo iż mógł biegać przecież wszędzie za Dinem, nie robił tego. Pierwsze złe psy były pozamykane w ogrodach, ale najbardziej wyróżniała się Podhalanka Pyza, która zaczęła po prostu przechodzić do nas przez płot. Sunia jest nieźle pokręcona, ugryzła kiedyś moją drugą ciocię, nienawidzi psów i ludzi. Byłam w sumie przerażona, 'co to będzie? Właścicielki nie ma w domu!'. Na szczęście ( jak dla kogo, dla niej na pewno nie.. ) Pyza jest bardzo gruba i jej własny tyłek ją zwalił z powrotem na ziemię. Uff, pierwszy gladiator mienięty. Drugiego zobaczyłam chwilę po tym i był to czarny podpalany kundel, średniego wzrostu. Wydawał sie przyjazny... ale okazał się fałszywym macho. 
Wąchał się ładnie z Nandem, a tu.. haps! Ugryzł mojego w nos, a potem przeszedł na szyję! W takiej sytuacji Nan mał prawo zaatakować- bronić się. Nie zrobił tego. Po prostu urażony przyszedł do mnie. Patrzymy- Dino wącha psu zadek. Tamten zaczyna warczeć i.. w ułamku sekundy atakuje malutkiego, bezbronnego Dinosa. Nando wystrzelił. Przecież tamten gryzie jego kolegę i w dodatku zakleszczył paszczę na jego brzuchu! Tego było za wiele, jednak mimo to Nando ponownie zachował się z klasą i po prostu odgonił napastnika od Dina wijącego się z przerażenia w trawie, po czym przyszedł znów do moich nóg i usiadł. Mega pochwały, mega dużo smaczków i radości. Dinowi nic nie jest, ogon nadal pięknie zakręcony na grzbietem :) dzięki Nandowi :).


Drugie podejście i kundel na drodze. Na początku zachowywał się bardzo spokojnie, a przynajmniej tak mi się wydawało.. Jednak pozory mylą- pies ciągle był spięty i gotowy do ataku. Nando podszedł, wąchał po nosie, merdał ogonem. Wąchali sie chwilę, Nan postanowił odejść, ale... tamten zaatakował. Nando patrzy- tamten tylko warczy. Nando idzie za mną, tamten znów atakuje i to na serio! Rzuca się na zad mojego małego i targa sierść. Oo nie, na to nie pozwolę. Nando z miną męczennika nie oddał ataku.. po prostu patrzył na mnie, wiedział, że może na mnie liczyć. Nie mylił się. Podeszłam, po prostu wzięłam tego parszywca i oderwałam go. Takich ataków na Młodego, ze strony tego psa było kilka, w końcu odpuścił, bo zobaczył, ze Nan całkowicie go olewa. 
Znowu smaczki, pochwały, całuski, mizianie. <3 Kochany. 


Później droga minęła bezproblemowo. Wracając z Obidzy, usłyszałyśmy z ciotką trzask.. trzask gałęzi i donośne, grube... szczekanie. Nogi mi się ugięły, nigdy w życiu nie wiedziałam, że jest pies w domu za laskiem.. Ten duży jak mi się wydawał pies, okazał się.. wściekłym, olbrzymim Owczarkiem.. Kaukaskim.. 
Szedł w naszą stronę ze szczekiem pełnym nienawiści, chęci zabicia naszych psów. Więc co? W nogi! Nie wiem co w tym czasie robił Kaukaz, wolałam nie widzieć jak prawdopodobnie za nami pędzi. Odwróciłam się dopiero po kilkuset metrach i zobaczyłam jak pies zatrzymuje się kawałek od nas i dojada. Był stary, było to po nim widać, nie miał siły. Na szczęście. Nie wiem co by się stało, gdyby był to samiec w sile wieku. 

Dalsza droga mijała spokojnie, napotkany po drodze kundelek był bardzo strachliwy, Dino go więc przegonił, Nando nie zdążył się przywitać. 
Mineliśmy Pyzę, która znów chciała przechodzić, ale została już w pozycji stojącej na dwóch łapach tylnych, opierając się przednimi o płot. Uff.. 


Już w spokojnym jak dotąd odcinku drogi, zobaczyłam dwie dziewczynki w wieku.. 5-6 lat. Jedna z nich miała na smyczy czarnego, dość dużego samca, druga czarnego szczeniaka, a obok nich biegała luzem suka Gończego Polskiego ze swoim szczeniakiem. 
Dziewczynki wystraszyły się, były same, bez dorosłego. Nie wiem jak rodzice mogą być tak nieodpowiedzialni.. 
Dziecko z czarnym kundlem ominęło nas szerokim łukiem, drugie ze sikającym z przerażenia szczeniorem przebiegło obok bardzo szybko. Nanda nie interesowali. Po chwili podeszła do nas suka z młodym i wąchała mojego psa. Spotkanie przebiegło pomyślnie, nie było żadnego ataku ze strony obcych nam psów. 
Idziemy chwilkę, a tu hałas i warczenie wściekłego psa. Wyskoczył zza auta samiec Malamuta, Gruby. Na szczęście był z właścicielem, ale ten ledwno go utrzymał. I tak myślałam, że wyrwał mu dłoń. Nando zaczepkę zignorował i poszliśmy spokojnie dalej. Koło hotelu mijaliśmy małego, białego kundla, którego za ucho trzymała właścicielka, mówiąc do psa 'siedź tu, bo cię wilczur zje'. Ja to zignorowałam, nie chciałam znów głosić tezy na temat tego, że to prędzej jej pies może pożreć mojego. Coo tam, mam w dupie niedoinformowanych ludzi. Myślę jednak, że chyba zobaczyła, iż Nandosia nie interesował zbytnio jej kundelek. 

Wróciliśmy do domu, spacer był.. przepełniony o emocje i ataki. Bardzo cieszę się, że Nando nie daje się prowokować i mimo iż tyle razy dzis był ostro atakowany, emocje nie brały nad nim góry i był spokojny, uległy tym kundlom. O to chodzi mój mały, o to chodzi! 


Czas na recenzję. Smakołyki Bosh Fruitees są cudowne. Nando je kocha, mi przyjemnie się je podaje do pyszczka mojej Świneczki Malutkiej.
Są dość miękkie, żeby je podzielić na dwie części i na tyle małe, że wcale nie trzeba tego robić ^^. 
Używałam ich ( już zostały wykorzystane, niestety ) do konga, piłki Sum Plast oraz jako nagród przy szkoleniu. Nadają się do wszystkiego. Łatwo je wepchnąć do konga/piłki z otworkami, podać psu do pyska, ten zaś czuje, że coś je, ale nie połyka ich godzinę, tylko szybko. Jest zadowolony. 
Będziemy kupować te smaczki, bardzo je Wam polecam. 
Moim zdaniem mają same zalety, zero wad. 


No cóż.. ostatni tydzień wakacji, życzę udanego.. I miłego powrotu do szkoły, rzeczywistości.. 

A jak Wasze psy zachowałyby się w takich sytuacjach jak nasz dzisiejszy spacer? :) Dałyby się sprowokować? 
Pozdrawiam serdecznie! :)






13 komentarzy:

  1. Śliczne zdjęcia,tak też słyszałam o tych smaczkach, teraz chyba każdy je ma! :)
    Pozdrawiamy, Ola i Piano

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy o nich nie słyszałam, więc dobrze, że dostałam je w paczce :)

      Usuń
  2. Śliczne zdjęcia. Planujemy zakup tych smakołyków ale chyba we wrześniu. Nando świetnie się zachowywał z tego co pisałaś. Nie dał się sprowokować.
    Pozdrawiamy
    Ala i Luna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie można je kupić? ^^
      Tak, nie dał się, bardzo się cieszę, bo w sumie myślałam, że nie pozostanie dłużny. A tu proszę, miłe zaskoczenie. :)

      Usuń
  3. Ja też używam tych smaków Są świetne, ale niestety mają konserwanty.. ://
    Ale masz grzecznego psa!! :)
    Pozdrawiamy, Maria i Harry
    Zapraszamy do nas; http://dziennik-mojego-labka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie jest w 100%-ach naturalne :P
      To, że mają konserwanty- trudno, wszystko ma jakieś wady :)

      Usuń
  4. Jak czytam o tych atakach to aż mnoe ciarki przechodzą. Nado jest naprawdęgrzeczny skoro tak ładnie ignoruje i nie odpowiada na atak innych. Bardzo ładnie go wychowałaś. Trochę ci zazdroszczę, ale wiem że wszystko jeszcze przede mną.
    Nie mam zielonego pojęcia jak Fiona zareagowała by na atak są 3 możlowości. Pierwsza jest taka, że odpowiedziała by na atak tym samym broniąc mnie. Druga, zaczeła by skomleć i piszczeć, kładąc się ba wznak poddania na ziemi lub chowając się za mnie. Trzecia zignorowałaby go. W jej sytuacji wydziałam już każde z jej zachowań do psa i nie jestem wstanie powiedzieć jak by się zachowała.

    H&F

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wierzyłam, że Nando tak opanowany będzie.
      Przecież w życiu miał juz kilka ataków, to odpowiadał na nie tym samym, a teraz olewał takie zachowania..
      Jakbym była psem to bym pogryzła te kundle xd
      Cóż, cieszę się, widocznie praca przyniosła efekty :)
      Mam nadzieję, że Fiona także będzie się pięknie zachowywać :)

      Usuń
  5. Kilka razy już o tym słyszeliśmy - chyba kupimy to też dla naszej Happy.

    Zapraszamy do nas! http://beagle-happy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierwszy raz te smaczki zobaczyłam :) Będę je kupować, są świetne. :)
      Choć nie wiem, czy nie przejdziemy na serek żółty i jabłuszka- będzie zdrowiej :)

      Usuń
  6. Dlaczego ludzie są tak nieodpowiedzialni i pozwalają by ich psy chodziły luzem? To jest niedorzeczne :/
    Moja Betka zapewne zachowałaby sie tak jak Nando - inne psy po prostu jej wiszą i je ignoruje. Natomiast Dżina z początku mogłaby mieć jakieś" ale" do tych psów ale zapewne gdybym ją odwołała to też by je zignorowała :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jestem w szoku do tej pory, że mój pies jest tak ogarnięty :)
      Widać efekty rocznej pracy nad opanowaniem :)

      Usuń
  7. Też mam zamiar kupić te przysmaki, ponoć są dobre :)
    Śliczne zdjęcia!
    Nando jak zawsze fajny, ułożony psiak! :)
    Pozdrawiam !
    http://codziennebeagle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń